Forum www.badylaki.fora.pl Strona Główna www.badylaki.fora.pl
dla geodezyjnej mafii i przyjaciół ;-]
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

tresc

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.badylaki.fora.pl Strona Główna -> Sugestie i porady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Nowicjusz



Dołączył: 20 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:15, 13 Lut 2018    Temat postu: tresc

Smithy otworzyl pierwsze dwa pudelka, przejrzal pobieznie ich zawartosc i zamknal je bez slowa. Otworzyl trzecie i powiedzial:

-Widze, ze zdazyl pan juz naruszyc swoja rezerwe.

-Nic podobnego.

-W takim razie ktos ja panu naruszyl. - Podal mi [link widoczny dla zalogowanych]
pudelko i pokazal dwa puste wglebienia w niebieskiej wysciolce.

-Rzeczywiscie - mruknalem. - Strzykawka i pojemnik z iglami.

-Powiem, ze nie bardzo mi sie to podoba. - Smithy popatrzyl na mnie w milczeniu, wyjal mi z rak pudelko, zamknal je i odstawil z powrotem na polke.

-Dwadziescia dwa dni to czasami prawdziwy szmat czasu - odparlem. - Zeby tylko udalo nam sie znalezc to, czym ta strzykawka ma byc napelniana.

-Zeby. A nie sadzi pan, ze ktos mogl to sobie pozyczyc do wlasnego uzytku? Ktos, kto ostro daje sobie w zyle, a komu zlamala sie igla? Na przyklad jeden z Trzech Apostolow? Wszystko by sie zgadzalo: jeszcze prawie nastolatki, srodowisko muzykow, swiat filmu...

-Nie sadze.

-Ja tez. A szkoda, bo chcialbym.

Z magazynku zywnosci przeszlismy do magazynku paliw. Wystarczyly nam dwie minuty, zeby stwierdzic, ze nic tu po nas. Takze w baraku ze sprzetem nie mielismy czego szukac, choc w skrzynce z narzedziami, z ktorej korzystal Eddie przy uruchamianiu generatora znalazlem kilka potrzebnych mi rzeczy, to znaczy srubokret i paczke srub.

-Do czego to panu? - spytal Smithy.

-Do zabicia na glucho okien - odparlem. - Przez okno mozna nie tylko wychodzic, ale i wchodzic. Zwlaszcza kiedy lokator smacznie spi.

-Pan nie ufa zbyt wielu ludziom, prawda?

-Boleje nad tym bardzo, ale dawno juz stracilem dziewicza naiwnosc.

Nic nas nie ciagnelo, by zbytecznie przedluzac swa obecnosc w baraku pojazdow, a juz najmniej widok lezacego tam Strykera, ktorego twarz bielila sie upiornie w swietle naszych latarek, a oczy lsnily szkliscie wpatrzone niewidzacym spojrzeniem w sufit. Przerzucilismy szybko zawartosc skrzynek z narzedziami i metalowych pojemnikow do transportu ladunku, posunelismy sie nawet do wysondowania bakow na paliwo, zbiornikow oleju i chlodnic - wszystko bez skutku.

Wyszlismy na dwor i ruszylismy na molo. Od glownego budynku stacji dzielilo je co najwyzej dwadziescia jardow, ale stracilismy prawie piec minut, nim udalo nam sie je znalezc. Nie [link widoczny dla zalogowanych]
odwazylismy sie korzystac z latarek, a gesta, zacinajaca sniezyca ograniczala widocznosc doslownie do zasiegu ramienia; czulismy sie jak dwaj ociemniali w szczelnie zaciemnionym swiecie. Niezwykle ostroznie dotarlismy na koniec molo - snieg zalepil i przysypal dziury w kruszacym sie wapieniu, a mimo naszych grubych ubran szanse przezycia kapieli w lodowatych wodach Sorhammy wydawaly sie nikle - znalezlismy szalupe zacumowana we w miare zacisznym kacie od strony polnocno-zachodniej i zeszlismy do niej korzystajac z pionowej zelaznej drabinki, tak starej i przerdzewialej, ze zewnetrzne konce niektorych jej szczebli mialy nie wiecej niz cwierc cala srednicy.

Ciemna noca odblask swiatla latarki bywa widoczny na znaczna odleglosc, nawet w najgestszym sniegu, ale teraz, znalazlszy sie ponizej gornej krawedzi glownej czesci molo, wlaczylismy je ponownie, niemniej jednak staralismy sie je dokladnie oslaniac. Szybka rewizja szalupy nie dala zadnych wynikow. Przelezlismy przez burte do zacumowanej obok drugiej lodzi, ale i tu nie mielismy szczescia. Stad przenieslismy sie z kolei do makiety lodzi podwodnej. Wzdluz boku i calej wiezyczki miala przyspawana metalowa drabinke.

Mniej wiecej cztery stopy od szczytu wiezyczka zamknieta byla gruba pozioma plyta. Umieszczony w niej wlaz prowadzil do polkolistej platformy znajdujacej sie okolo osiemnastu cali ponizej kolnierza, do ktorego cala wiezyczka byla mocowana. Od tego miejsca krotka drabinka wiodla juz bezposrednio na poklad. Zeszlismy w dol i oswietlilismy latarkami wnetrze makiety.

-Nie ma to jak lodzie podwodne - powiedzial Smithy. - Przynajmniej na nich nie pada. Ale poza tym chyba nie mialbym ochoty tu osiasc na stale.

Waskie i ciasne wnetrze bylo rzeczywiscie dosc nieprzytulne i posepne. Podloge wykonano z ulozonych poprzecznie desek przymocowanych na koncach wielkimi motylkowymi nakretkami. Przez odstepy miedzy deskami widac bylo rzedy solidnie osadzonych dlugich, waskich, szarych sztab. Cztery tony zeliwa sluzacego za balast. Po obu stronach kadluba rozmieszczono cztery prostopadloscienne zbiorniki balastowe, ktorych napelnienie powinno dac ujemny wypor hydrostatyczny. Wreszcie jeden koniec kadluba zajmowal niewielki silnik dieslowski z rura wydechowa biegnaca prosto w gore, przez sufit, az do gornej krawedzi wiezyczki, do ktorej byla przynitowana. Obok silnika stal blok kompresorow do oprozniania zbiornikow balastowych. I to wlasciwie bylo wszystko. Mowiono, ze cala makieta kosztowala pietnascie tysiecy funtow, skad moglem wyciagnac tylko jeden wniosek: Otto musial sie oddawac ulubionej rozrywce wszystkich producentow, a mianowicie pichceniu ksiag rachunkowych.

W sklad wyposazenia wchodzilo jeszcze kilka innych urzadzen. W malenkim pomieszczeniu w tylnej - jak uznalem - czesci lodzi natrafilismy na cztery niewielkie kotwice grzybkowe wraz z przenosna winda kotwiczna. Wlaz w suficie tego pomieszczenia prowadzil na gorny poklad. Kotwice te mogly sluzyc tylko do unieruchomienia makiety w pozadanej pozycji. Tuz obok, przymocowana dla bezpieczenstwa do grodzi, stala lekka plastikowa kopia peryskopu, ktora chyba zupelnie realistycznie potrafila zastepowac oryginal. Niedaleko lezaly trzy inne plastikowe modele: trzycalowego dzialka, ktore mialo byc chyba zamontowane gdzies na pokladzie, i dwoch karabinow maszynowych, pewnie do umieszczenia w wiezyczce. W dziobowej czesci makiety byly jeszcze dwie skrzynie: jedna zawierala sporo korkowych kamizelek ratunkowych, a druga szesc beczulek farby i kilka pedzli. Na puszkach widnial napis: "Szara blyskawiczna".

-Co by to mialo znaczyc? - spytal Smithy.

-Pewnie jakis gatunek farby szybko schnacej.

-Wszystko jak na prawdziwym statku z bristolskiej stoczni - lknal Smithy. - Nigdy bym sie tego po Ottonie nie spodziewal. - Wzdrygnal sie. - Moze tu i nie pada, ale chcialbym pana zawiadomic, ze zmarzlem na kosc. Czuje sie jak w zelaznym grobowcu.

-Rzeczywiscie malo tu przytulnie. Na gore i wracamy.

-Moge wiec uznac, ze nasze poszukiwania okazaly sie bezplodne?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Wto 15:15, 13 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.badylaki.fora.pl Strona Główna -> Sugestie i porady Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin